Długo myślałam czy rozpocząć swoją przygodę z blogiem. Czytając wiele opowiadań typowym zjawiskiem była utrata weny- "Przepraszam nie mam weny, rozdział pojawi się za miesiąc." lub "Zawieszam bloga, wybaczcie." Również mnie to spotykało, dlatego najpierw wykreowałam wszystko w swojej głowie, zebrałam potrzebne informacje by nigdy nie zdarzyło się abym zaniedbała swoich czytelników, toż to grzech! Uświadamiając sobie wszystkie plusy i minusy dotyczące blogowania postanowiłam przedstawić swoją historię dotyczącą Hermiony Granger i Dracona Malfoya.
Dlaczego akurat oni? W blogosferze natknęłam się na wiele opowiadań dotyczących tej pary. Muszę z przykrością przyznać, że według mnie większość z nich jest po prostu oklepana lub zaniedbana. Jeśli już coś inicjujemy powinniśmy dać z siebie wszystko. Osobiście uważam, że neonowa czcionka i obrazki przerobione w paintcie jako nagłówki (do tego niedopasowane rozmiarem do szablonu) ubliżają J.K Rowling. Nie wszyscy muszą być mistrzem grafiki komputerowej oraz osobą będącą po humanistyce, ale miejmy chodź krztę szacunku dla siebie. Jeśli nie wiemy jak się jakieś słowo pisze-sprawdźmy w słowniku, dajmy komuś do poprawy owy tekst lub prośmy aby w komentarzach czytelnicy pisali o dostrzeżonych błędach. Proste? A jakżeby inaczej. Kolejnym czynnikiem, który sam mnie zniechęcił do tworzenia było to, że większość osób nie ma za grosz wyobraźni. Hermiona, córka śmierciożerców a zarazem ślizgonka. Granger, która wyładniała przez wakacje. Hermiona siostra ślizgona. Dracon, który zmienił się z minuty na minutę. Natomiast przyjaźń gryfonów rozwala się w drobny mak przez zazdrosnego Rona oraz obojętność Harrego. Ludzie... Pomocy, wymiotować mi się już tym chce. Co do samego Dramione, zawszę byłam pozytywnie nastawiona. Od nienawiści do miłości jest krótka droga i chodź jest to skomplikowany proces to istnieje w naszym realnym świecie.
To opowiadanie powstało na zwykłych kartkach papieru przez zupełnie niemagiczne, ale jednak moje ulubione, pióro. Dlatego moim zadaniem było by każde zdanie, słowo, litera nabrało tego magicznego wdzięku, który, mam nadzieje, chodź w mały stopniu dorówna Rowling. Pozdrawiam i mam nadzieje, że będziecie towarzyszami w naszej podróży; mojej, Dranoca, Hermiony i Was-czytelników aż do samego końca.
Znalazłam literówkę. Ostatnia linijka „Dracona" a nie „Dranoca".
OdpowiedzUsuń