niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział V

Promienie słoneczne wpadały przez zamknięte okno oświetlając posłanie Hermiony. Dziewczyna jęknęła z nienawiścią przysłaniając twarz dłonią. Słońce ewidentnie kpiło z gryfonki. Smugi światła wzbudzałyby w normalnym człowieku pozytywne emocje i chęć zmierzeniem się z nadchodzącym pierwszym dniem szkoły. Kiedyś Hermiona nie spałaby całą noc będąc zbyt podekscytowaną nowym rokiem szkolnym, teraz chciała zakopać się pod pierzyną i zapaść w długi sen. Taki, który będzie trwał na tyle długo aby chaos panujący wokół Hermiony, jak i w niej samej, skończył się i pozwolił na normalną egzystencje. Przewracając się na bok próbowała wymazać wspomnienia z wczorajszej nocy, były zbyt przygnębiające a ona postanowiła, że napiszę do babci prosząc o dokładny stan zdrowia jej rodziców. Spojrzała na sąsiadujące łóżka, były puste. Hermiona w mgnieniu oka oprzytomniała i spojrzała na zegarek. Hermiona Granger spóźniona? Czy to nie oczywiste... Otóż nie, miała pół godziny do pierwszej lekcji, postanowiła szybko się ubrać i zejść do Wielkiej Sali. Gryfonka wstała i mozolnymi ruchami przygotowała się do zajęć. Pierwszy raz w życiu było jej obojętne czy usiądzie w pierwszym rzędzie. Ba, nie ruszała ją możliwość otrzymania gorszej oceny od W. Przemierzała korytarze Hogwartu przeżuwając ostatni kawałek tosta. Chodź jej psychika była całkowicie rozchwiana i zdruzgotana to mania punktualności z pewnością przezwyciężała ociąganie się i niechęć do .. wszystkiego co żywe. Przyglądając się twarzą uczniów znajdujących się w zasięgu jej wzroku nie ujrzała swoich przyjaciół tylko grupkę ślizgonów. Hermiona przewróciła oczami czekając na pierwszą fale wyzwisk, która popłynie w jej stronę. Kiedy zrównała krok z Pansy Parkinson ta zmierzyła gryfonkę wzrokiem i zaśmiała się gardłowo.
Oho, zaczyna się.
- Jak tam Wiewióro za pięć minut początek zajęć a ty nie pod klasą? - Spojrzała w stronę swoich kolegów. - Blaise masz dziś jakieś szczęście, znowu wygrałeś zakład. Miałeś racje co do naszej szlamy, jednak nie nocuje pod drzwiami klasy żeby być wcześniej niż nauczyciele. - Wyciągnęła z kieszeni galeona i podrzuciła w powietrze tak aby Zabini mógł go złapać.
- Interesy na tobie to wielka przyjemność Granger. - Ślizgon wyszczerzył się uśmiechając w stronę Hermiony. Gryfonka obróciła się na pięcie, spojrzała prosto w brązowe oczy Blaisa szturchając go palcem w ramię.
- Natomiast mi przyjemność sprawiłoby uderzenie cie w twarz. - Popatrzyła złowroga na każdego ślizgona i ruszyła do przyjaciół, którzy stali pod klasą do zaklęć i uroków. Za plecami usłyszała jak Pansy ją woła. Hermiona nie odwróciła się aby zobaczyć co tym razem ślizgonka wymyśliła.
- Hej szlamo! Mama nie nauczyła cie szacunku do ludzi lepszych od siebie? - Uśmiechnęła się triumfalnie widząc jak gryfonka gwałtownie się zatrzymuję. - Ah no tak, twoja mamusia jest nic nie wartym mugolem, który powinien zdechnąć razem z szczurami.
Mama, moja mama .. powinna zdechnąć? MOJA MAMA?
Wszystko w jej ciele zaczęło buzować, nigdy nie była tak wściekła jak w obecnej sytuacji. Nagle tuż obok niej stanęli jej przyjaciele trzymając ją za ramiona bo Hermiona już zmierzała w stronę Parkinson aby jej wyjaśnić, że nie ma prawa tak mówić o jej rodzicach. O mamie, która właśnie, o ironio, walczy o życie.
- Uwierz Parkinson, że moja mama nauczyła mnie szacunku do ludzi lepszych ode mnie! - Krzyknęła w jej stronę nie zważając na gapiów, którzy przyglądali się całej sytuacji. -  I dlatego, że chodzi o kogoś lepszego to niestety ty do tego grona się nie zaliczasz. Nawet nie jesteś na szarym końcu! W ogóle cie w nim nie ma, więc mój szacunek do ciebie jest niższy niż do - Zrobiła krótką przerwę by się zastanowić lecz nic mądrego jej nie przyszło do głowy. - niego! - Pokazała ręką na Malfoya, który pojawił się znikąd a teraz pytał Blaisa o co ta cała jadka.
Ups.. Najpierw myśl potem mów. Od Malfoya ? Toż to ta sama liga. 
Hermiona mimowolnie dotknęła policzka na którym wczoraj wylądowała ręka ślizgona. Draco przyglądał się jej z zaciekawieniem, musiała być bardzo zdenerwowana żeby powiedzieć takie głupstwo. Kiedy gryfonka przeanalizowała jeszcze raz wypowiedziane przez siebie słowa, pokiwała głową ze zrezygnowaniem.
Mam przerąbane.
Parkinson zaczęła krzyczeć i wyciągnęła różdżkę kierując nią w stronę Hermiony. O dziwo Malfoy chwycił ją za ręce i mówił coś do ucha, w jednej chwili ślizgonka opuściła różdżkę i uspokoiła się.
- Chciała mnie przekląć! - Pisnęła w stronę przyjaciół, którzy stali koło niej. Wszystko w niej buzowało chciała jej pokazać kto lepiej trzyma różdżkę w ręku jednakże wiedziała, że to nie jest dobry pomysł. Już teraz zgromadziła się wokoło niezła grupa ludzi a co by było gdyby rozpoczął się amatorski pojedynek czarodziejski. - Suka. - Powiedziała w stronę Pansy. Ślizgonka popatrzyła na Dracona a ten z kolei puścił ją jakby dawał jej znak, żeby robiła co chce. Obraza ślizgona to coś karygodnego i osoba, która dopuściła się tego musi ponieść konsekwencje. Parkinson ruszyła w stronę Hermiony lecz nagle między nimi pojawił się karłowaty człowiek, którego o mało nie rozgniotła. Profesor od zaklęć i uroków poprawił swoje szaty mierząc spojrzeniem ślizgonkę, która od razu się odwróciła i odeszła.
- Proszę na lekcję moi drodzy. - Uczniowie zaczęli wchodzić do klasy gestykulując i żywo rozmawiając o sytuacji, która miała miejsce przed chwilą. Hermiona na ułamek sekundy spojrzała w stronę ślizgonów, którzy zawzięcie komentowali wybuch Pansy, spojrzenie utkwiło na chłopaku o blond włosach, który uśmiechał się drwiąco patrząc na nią. Za sobą usłyszała głos, który nakazywał grupie wejść do klasy. Draco szedł wolniej niż jego koledzy, dłonie trzymane w kieszeniach dodawały mu nonszalancji, kiedy był na równi z Hermioną, która wchodziła do klasy zaraz za przyjaciółmi. Poczuła na swoich włosach czyiś oddech a cztery słowa ugrzęzły w jej głowie na resztę całego dnia.
- Masz mi to wyjaśnić.

Każdy z nas ma miejsce na świecie gdzie może się wyciszyć, przemyśleć wszystko i po prostu być sobą. Hermiona siedziała po turecku pośród regałów z książkami od numerologii. Oparła głowę o jedną z książek i analizowała ostatnie wydarzenia. Dlaczego na człowieka nie może spaść jedno nieszczęście, z którym dałaby rade się zmierzyć? Czemu to ona nie mogła być na ich miejscu? Po jej twarzy zaczęły spływać łzy bezsilności, które zostawiały po sobie mokre ślady na policzkach. Od razu je starła aby nikt ich nie widział. Westchnęła głośno zatapiając twarz w swoich dłoniach.
- Co mam zrobić? - Szepnęła oczekując, że jakiś głos w jej głowie jej odpowie. Czekała, aż jakiś grom z nieba jej podpowie, nic takiego się nie stało. Coś ciężkiego walnęło ją w głowę. Szybko podniosła głowę patrząc na podłogę, leżała na niej ogromna księga pt. "Magiczne sposoby na niemagiczne urazy". Rozejrzała się dookoła - tuż nad nią stał nie kto inny jak Draco Malfoy, spojrzała w górę. Chłopak kręcił głową z politowaniem.
- Granger, kretynko, na prawdę sądzisz, że ryczenie coś pomoże? Marnujesz tylko czas. - Ton jego głosu był zimny i stanowczy, W stronę Hermiony poleciały inne książki, które ślizgon miał przed chwilą na rękach. - Przeczytaj, są tam istotne informacje, które z pewnością ci pomogą. 
Gryfonka niepewnie spojrzała w stronę chłopaka. Był on jedyną osobą, która poznała jej tajemnice. Wiedziała, że jej ciężar przytłoczy ją a może i ślizgona, który z pewnością posiada chodź iskrę jakiś pozytywnych uczuć. Przynajmniej miała taką nadzieję.
- Dlaczego mi pomagasz? - Spytała przyciskając książkę do piersi, żywiła ogromną nadzieję, że chłopak jej odpowie. Bardzo ją intrygowało dlaczego jej odwieczny wróg jej pomaga, a co gorsza, pomaga mugolą i szlamie. Chłopak wzdrygnął ramionami i kucnął naprzeciw Hermiony chcąc aby ich oczy były na tym samym poziomie. Jego stalowe tęczówki przypominały morzę, które z pewnością utopiło w sobie niejedną kobietę. Zachował poważną minę i szepnął cicho tak aby nikt oprócz nich go nie usłyszał.
- Bo nikt inny tego nie zrobi. - Zrobił krótką pauzę. - Byłaś u Dumbeldora? - Dziewczyna kiwnęła potwierdzająco głową. - I powiedział ci, że nic nie można zrobić, że trzeba liczyć na cud. - Bardziej zabrzmiało to jak stwierdzenie aniżeli pytanie. - Ten wasz wyidealizowany świat nie jest tylko czarny i biały, wiesz? Każdy dobry człowiek ma w sobie coś złego. - Hermiona wsłuchała się w słowa ślizgona. - On ci nie pomoże bo jak każdy wysoko ustawiony czarodziej martwi się o ogół, o całe społeczeństwo a nie o jedną czarownicę. Czarownicę, która jest prawą ręką chłopca-który-przeżył. - Ostatnie słowa prawie wypluł, gryfonka westchnęła i pokiwała z dezaprobatą głową. - Ręką, która musi mieć czysty umysł a nie zagmatwany jakimiś podrzędnymi problemami - takimi jak śmierć najbliższych. Nie lepiej jest usunąć problem niż go próbować naprawić i martwić się o rezultaty? Musisz działać sama jeśli chcesz uratować swoich rodziców. - Stanął na równe nogi i zmierzył w stronę wyjścia z biblioteki. 
- Malfoy. - Dziewczyna zawołała go, wybiegając zza regałów. Ten przystanął, lecz się nie odwrócił. - Mówiłeś, że w każdym dobrym człowieku jest coś z tego złego. - Stanęła za nim. - Ale ja sądzę, że nie ma złego człowieka, w każdym jest chodź trochę dobroci. - Hermiona niepewnie położyła dłoń na jego ramieniu, modliła się w duszy aby jej nie strzepnął, nie wyzwał od szlam. - Dziękuję ci za pomoc, Malfoy. - Ten tylko skinął głową. 
- Mam już dość zapachu krwi i prochu, chciałbym poznać zapach róż, zapach szczęścia. - Draco mówił bardziej do siebie niż do gryfonki, lecz ona go słyszała i napajała się każdym jego słowem. - Jestem pełen pychy, muszę ją zwalczyć, pokonać własnego siebie żeby żyć. Żyć jak człowiek, który ma wolną wolę. - Odszedł pozostawiając Hermione samą z sobą i książkami, które były jedynym punktem zwrotnym w jej życiu, tylko one mogły jej pomóc wygrać walkę z samą śmiercią. 

5 komentarzy:

  1. Pierwsza ;D Muszę przyznać, że zaskoczyła mnie otwartość Malfoya w ostatnich słowach. Nie uchroniłaś się od kilku błędów (np. pomaga mugolom, nie mugolą), ale ogólnie treść ekstra ;) Powodzenia w maturze i zapraszam do siebie, na nowy rozdział.
    Pozdrawiam,
    Dimi
    halfofdim.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej, hej, hej... blog zawieszony czy już porzucony? ?

    OdpowiedzUsuń
  4. jej, naprawdę super piszesz! nie mogę się doczekać kiedy powrócisz do pisania, w końcu matura to już przeszłość.
    jesteś świetna!

    OdpowiedzUsuń

Liczę na szczera opinię, to naprawdę karmi nienajedzoną wenę